Tak, to by było tyle
Resztę na jutro zostawię
Jeszcze tylko pieczeń
Na gaz sobie postawie
Zapraszam Cię teraz kochanie
Przed monitorem siądziemy
I poezją z wortalu
Wspólnie się zachłyśniemy
Patrz, jak tutaj jesień
Ładnie opisana
W barwach przyrody ujęta
Namalowana, dla nas
Ten, emanuje radością
Śmieszny i lekki zarazem
Następny, lecz go nie czytaj
Budzi we mnie odrazę
Najlepsze są o miłości
Takiej prawdziwej i świeżej
A kiedy w nie się wtopię
To coś od środka mnie bierze
A tu, jak czytam
Przechodzą po mnie dreszcze
Momencik, zaczekaj chwilę
Nie odchodź teraz jeszcze
Przeczytam wolno
Tak bez pośpiechu
Czujesz?
On prawie kusi do grzechu
W nim słodka rozkosz
Nęci
Zniewala
Tak, czuję, pieczeń
-Co???
Się przypala!